Tytuł polski: Głusza
Reżyseria / scenariusz: Patricia Rozema
Gatunek: Dramat
Rok: 2015/2016

Z niewiadomych powodów w miasteczku i okolicach zostaje odłączony prąd, telefony i internet przestają działać. Z czasem kończy się paliwo, produkty w sklepach i poczucie bezpieczeństwa. Ludzie zaczynają opuszczać domy i okolice. Co spowodowało ten paraliż? Brak odpowiedzi będzie chyba jedynym, pozytywnie klimatycznym elementem całej opowieści.
Nell (znana już chyba każdemu Ellen Page) z siostrą Evą (Evan Rachel Wood – kto ogląda „Westworld” zna ją z roli Dolores) i ojcem mieszkają na odludziu, w środku lasu. Na skutek braku paliwa, odcięci od reszty cywilizacji starają się przetrwać. Biegu wydarzeń możemy się domyślać, acz (tu zaczynają się spoilery) nie będzie to ganianie się po zamkniętym budynku i uciekanie przed mordercami. Eva, miłośniczka tańca z czasem nie może wytrzymać bez dźwięków muzyki, co powoduje konflikt między siostrami o resztki paliwa, które można użyć do agregatu, lub Jeepa w razie ostatecznej decyzji o ruszeniu w drogę. Tutaj młodsza z sióstr – Nell wykazuje się rozsądkiem. Po jakimś czasie w domku pojawia się Eli (dokładnie tak, to Nick z serialu “Opowieści podręcznej”), chłopak Nell. Mieszka z nimi przez jakiś czas, co powoduje kolejny konflikt – Eva mówi siostrze wprost, że chłopak zjada ich skromne zapasy jedzenia, jednocześnie deklaruje jej, że w obecnych warunkach nie życzy sobie żeby Nell zachodziła w ciążę (wszak w tych warunkach antykoncepcji brak, a i raczej młodzi nie zaprzątają sobie takimi drobnostkami głowy). Tutaj możemy domyśleć się kolejnego wątku. Pewnego dnia na skutek gwałtu Eva zachodzi w ciążę i nie bierze pod uwagę możliwości usunięcia jej mimo, iż wcześniej otwarcie zabraniała siostrze powoływania na świat nowej osoby do wykarmienia i kolejnego zmartwienia. Młodsza siostra przejmuje na siebie praktycznie wszystkie obowiązki, uczy się polować i oprawiać zwierzynę, oraz obchodzić się z innymi darami lasu. Pochłanianie wiedzy z książek staje się jej nową pasją, co ładnie ukazuje jak to starsze osoby nie zawsze są tymi bardziej odpowiedzialnymi i świadomymi możliwości, które daje nam otoczenia w takich sytuacjach. Może Eva miała depresję? Może wszystko było jej obojętne?
Jeżeli oczekujecie widowiskowych pejzaży zniszczonych miast, apokalipsy i wędrowców poszukujących nowego domu, porzućcie nadzieję. Zostajemy w jednej lokacji. Jedynym rozsypującym się domiszczem jest dom sióstr który, o dziwo, już po roku ma dach całkowicie porośnięty mchem i zaczyna przeciekać a po kolejnym roku strop w jednym z pomieszczeń zapada się. Czy ten dom był z kartonu? Degradacja nastąpiła zdecydowanie zbyt szybko. Z jednej strony Nell uczy się polować, gdyż kończy się jedzenie, z drugiej strony przez ponad rok żyły na worku puszek, które kupiły na samym początku filmu? Mamy tu też magiczne świeczki, które nigdy się nie kończą, mimo iż Eva do swoich ćwiczeń stawia pod oknem ołtarzyk z niemal dwudziestu sztuk.
Ich decyzje często są bezpodstawne i głupie. W takich okolicznościach „przyrody” iść samotnie do lasu zbierać jagody? Przecież wiadomo co się zaraz stanie. Już nie wspominając o tym, że siedziały w domku przez tyle czasu, w każdej chwili mógł zjawić się morderca lub kolejny gwałciciel, a one dalej tam tkwiły, zabijając okna deskami. Przecież w tym czasie na świecie mógł już pojawić się prąd, tylko One o tym nie wiedzą, bo kable zostały np. uszkodzone. Czekanie w miejscu w takich warunkach, to tak trochę czekanie na śmierć z głodu, lub z ręki innego człowieka. Później stałyby się bohaterkami brukowców z nagłówkiem „Dwie siostry żyły w dziczy przez 20 lat nie wiedząc, że prąd wrócił już po miesiącu” :) Z czwartej strony, czasem czekanie na pomoc jest najlepszym rozwiązaniem, gdy do najbliższego miasta masz miesiąc drogi, a w lesie mniej lub bardziej niebezpieczne, dzikie zwierzęta.
W moim odczuciu film „Into the Forest” nie reprezentuje sobą nic odkrywczego. Brak grania na emocjach, brak scen śmiesznych, strasznych czy wzbudzających jakiekolwiek inne skrajne emocje. Brak jakiegoś mądrego przesłania, nauki czy morału. Z drugiej strony ukazuje nam „siłę” siostrzanej miłości, siłę i wolę walki o przetrwanie, dwulicowość i hm, nielogiczne decyzje spowodowane macierzyństwem? Ukazuje, ale bardzo płasko, bez patetyzmu (może to i lepiej?) czy fajerwerków. Powiedziałabym, że „Głusza” jest mdła. Muzyka nie zapisała się w mojej pamięci, acz może to być celowe zagranie, wszak brak prądu – brak muzyki w tle dla podkreślenia. Albo muzyka tam była, ale na tyle mało znacząca i ukryta w tle, że została przeze mnie całkiem zapomniana (poza scenami, w których odgrywa jakieś znaczenie). Gra aktorska? Scenariusz nie wymaga od aktorów wspinania się na wyżyny, przeżywania skrajnych emocji czy pokazywania barwności charakterów postaci, są dość płaskie, acz bardzo naturalne. Niby są trochę załamane, mają chwile słabości, lecz bardziej zachowują się jakby był to tymczasowym obozie przetrwania. A raczej młodsza z sióstr, starając się ogarniać wszystko wkoło. Starsza głównie śpi, tańczy, i tylko czasem pomaga młodszej zbierać zioła, czy kroić mięso.
Scenarzystka Patricia Rozema pozostawia nas i siostry bez odpowiedzi. Czy przeżyły samotnie w dziczy? Czy ktoś przyszedł im z pomocą? Czy znalazły w lesie kaszkę dla dziecka, pampersy i szczepionki na rotawirusy? Nie dowiemy się. Wiemy za to, że zapleśniały dom jest złym środowiskiem dla małego dziecka i trzeba puścić go z dymem w deszczową noc.